wtorek, 25 sierpnia 2015

Youtube, telewizją przyszłości.

W naszym świecie, zwykło się wyszukiwać coraz to nowych uciech. Nic, tak nie napędza gospodarki, jak potrzeba człowieka, szczególnie potrzeba napędzana ludzką uciechą. Każda odbierana jest przez inny zmysł. Nasz wiek zdominowały wzrok, i słuch. Nie powinno więc dziwić że najważniejsze media oparte są na filmie. Około pół wieku temu świat zaczęła zdobywać telewizja. Jej kariera nie przerwanie sie rozpędzała, aż do dziś. Jednak młodszy brat telewizji, internet, szybko swoją popularnością dogonił pozostałe media. Razem z nim rozwinął się nowy gatunek twórców, youtuberzy. Temat odkurzany co roku w wakacje, przez wszystkie programy śniadaniowe, zawsze w momencie gdy już wyczerpana została pula dobrych pomysłów, a jeszcze nie można opowiadać o jesiennych ramówkach. Ludzie oszaleli na punkcie youtuberów, a i oni sami zaczynają sie zachowywać coraz mniej poważnie. O czym mówie ? O wszedobylskich reklamach, wręcz chamskich. Ostatnio znajomy subskrybujący kilka kanałów, wysłał mi screen promocji. Za pare złotych można było zobaczyć swój nick w trakcie filmiku, za pare złotych wiecej w trakcie transmisji na żywo, można było porozmawiać z youtuberem. W tv chwala się, że jest to sposób na ich dotarcie do szerokiej publiczności, pomagają wyjść z kompleksów itd. Ja się pytam gdzie? W momencie gdy robią z siebie idiotów, gdy karykaturują swoje reakcje, a może w momencie gdy ludzie subskrybują kanał żeby oglądać youtubera który blokuje posty, i wypowiedzi ludzi którzy płacili, za możliwość dołączenia do serwera. Może gdy człowiek krytykuje bajkę dla dzieci, rzucając bluzgami co ćwierć sekundy, robiąc się na pseudointeligenta. Jest masa ludzi którzy robią fajne rzeczy na youtubie. Poza tym, po co oglądać ludzi na you tube, marnować tyle czasu, skoro możemy sami zrobić coś fajnego. Marnujemy czas tak samo jak przed telewizją, ja już skończyłem. Możemy wyskoczyć  na miasto, zwiedzić je, i zrobić fotorelacje, pójść do klubu szermierki, bądź do kręgu rycerskiego, i powalczyć. Zapisać się do klubu zainteresowań, kurs kulinarny, lub  na zajęcia szydełkowania. Może lepiej zapisać sie do klubu sportowego, jest tyle dyscyplin.
Jest tyle możliwości w świecie przyszłości, nie marnujmy ich przed ekranami.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

O tym dlaczego Kukiz jest dziadem !!!

Minęło troche czasu od wyborów prezydenckich, gwiazdy i gwiazdeczki kampanii rozejszły się po Polsce żeby zarabiać, a pan Kukiz... Musze przyznać to było jedyne zaskoczenie tej kampani 20% przy pierwszym starcie, Korwin uzbierał tyle we wszystkich swoich startach. Nie o tym jednak chce dzisiaj napisać. Ja chciałbym opowiedzieć o powodach, które zaobserwowałem będąc w cieniu, dla których pan Kukiz sie nadaje do polityki. Wszyscy chyba sobie zdają z tego sprawę że pan Kukiz był, i jest muzykiem. Odchodząc z zespołu Piersi, chyba zawiódł się na kolegach, bo Ci nie dosyć że nie rozwiązali zespołu, to jeszcze wybrali nowego wokalistę. Nie pozostał im dłużny, gdy Ci zaczeli zdobywać sławę, zwyzywał ich od "sprzedajnych dziwek". Gdy wydawało się że zajął sie polityką, nagle sobie znów przypomniał o zespole. Powołując się na to, że był współzałożycielem zespołu, wytoczył sprawę sądową, uwaga o prawa do nazwy. Nowa płyta zespołu, calutki nakład, stoi w magazynach. Wolę sobie nie wyobrażać strat, wywołanych tą subtelną akcją Pawła Kukiza. Jednak gdy wydawało się że panowie poobrażają się na siebie, na poważnie. Gdy nagle nowy wokalistą zniknął, a Kukiz ruszył z zespołem Piersi w sentymentalną trase. Oczywiście nie mogło się obyć bez politycznych nawiązań. Drogi elektoracie nie martw się o Pawła Kukiza, ten człowiek da sobie radę, będzie dobry z niego polityk. Taki sam jak Ci na których ten pan pluje.

PS. Nie głosuje na antysystemowych polityków. Jest to działanie bezsensowne, system albo ich zniszczy broniąc się, albo oni zawieszą system. Nie bedzie zmiany tylko haos. Mało w tym polityki, o dyplomacji.

PS.2. Nie to że się uczepiłem pana Kukiza, ale postanowiłem zająć się nową gwiazdą w gwiazdozbiorze Polityki. O pozostałych napisano zbyt dużo

sobota, 15 sierpnia 2015

Postanowienia.

Słyszałeś o dyscyplinie? O silnej woli? Wszyscy o tym słyszeli, tylko tak sie składa, że w kwesti samorozwoju autora niniejszego bloga, czyli mnie, są to kwestie najbardziej zaniedbane. Zakładając tego bloga miałem nadzieje na to że zajmie on część mojej uwagi. Będzie miejscem w którym moje myśli znajdą ujście. Niestety stało sie inaczej i nawet w świecie wirtualnym mój introwertyzm wziął górę. Byłem milczkiem i zaniedbałem swojego bloga totalnie. Dlatego robiąc półroczne rozliczenie życia (o czym napisze innym razem) postanowiłem zmienić range bloga, z zwykłego pamiętnika, na narzędzie którym będę zmieniał swój świat. Świadkiem tych postanowień jest mój kot, i ty... czytelniku. Bądź moim towarzyszem w podróży przez morza "postanowień", oceany marzeń, złudne mgły oczekiwań, w poszukiwaniu światła nadzieji, i wyspy gdzie znajduję się ten prawdziwy JA.

Pozdrawiam Leo.
Bez odbioru.

sobota, 13 czerwca 2015

Lans

Wiecie co jest najgłupszą rzeczą, w lansowaniu sie na markowe rzeczy ? To że gdy wychodzisz na miasto, okuty od stóp po czubek głowy w znaczki znanych marek, podświadomie przekazujesz światu informacje o tym jaki to ty bogaty nie jesteś, i jako taki bogacz cenisz sobie te uznane marki. Problem w tym że teoretycznie chwalisz sie pieniędzmi, których nie masz, ponieważ wydałeś je na te właśnie markowe rzeczy.

czwartek, 16 kwietnia 2015

Autobusy

Ostatnio jadąc autobusem stwierdziłem, że nie jest to najzdrowszy środek lokomocji. Zacznijmy od momentu w którym, tłum ludzi na przystanku, w godzinach szczytu rzuca się do drzwi autobusu, jak szafiarka no nową kolekcję. W ciagu kilku sekund, tłum stosunkowo niegroźnych ludzi, zmienia się w żądną siedzeń hordę. Nie dajcie Bogi, ktoś upadnie. Tłum ludzi zmieni tamkiego nieszcześnika w pasztet. Tak dobrze przemielony, że nawet agenci CSI nie będą w stanie zidentyfikować ofiary. Zakładam jednak, że udało wam sie dostać do środka. Jeżeli się pospieszyliście i załpaliście wolne miejsce, gratuluje możecie sie tytułować mistrzami ninja. Jednak nie zawsze jest tak kolorowo. Gdy już wejdziecie do środka zazwyczaj trasa wiedzie tak, że na którymś z następnych przystanków czeka kokejna horda, wiecie "posiłki", no i zaczyna wpychanie się. Co tam że następny autobus jest za 4 minuty, ja musze wejść do tego. Nie  jest to aż taki problem, chyba że jest wyjątkowo ciasno, i musicie się powyginać żeby nie zostać zgniecionym. Wtedy współczuje waszym stawom. Jest jeszcze jedna sprawa dotycząca takiego ściskiu a autobusie. Pomyślcie że jedna osoba zużywa kilka procent tlenu z powietrza jednym wdechem, to co mamy powiedzieć w autobusie pełnym ludzi, gdzie dla zasady kierowca wyrzuca za otworzenie okna, bo przecież jest "klimatyzacja". Można sie udusić, słyszeliście o tych śnietych rybach na wybrzeżu Brazylii ? One miały nieszczęście znaleść się w takim zamknięciu bez dopływu tlenu !!! A co jak wypadnie na kierowce i akurat on zemdleje. Wziuuum i jesteśmy wbici w blok. A jak już jesteśmy przy kierowcy. Kojarzycie ten typ co rozpędza bo chce być punktualny, po czy wyskakuje mu osobówka, przed maske i daje po hamulcach ? Przecież jak tak wychamuje, to ci ludzie w tym ścisku łapią sie czego popadnie, jednak jak jedna chociaż osoba nie zdąży, to od razu sypią się wszyscy. Reakcja łańcuchowa  gwarantowana, tak samo jak obicia, siniaki. Możliwość skrecenia stawu, złamania kości lub śmierć dodamy w skutkach ubocznych. Świat jest niebezpieczny. Dlatego może lepiej jeździć rowerem. Pozdro dla MPK.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Kim jestem?

Może nie świadomie, ale większość naszych decyzji, opieramy o świadomość tego kim jesteśmy. Prawde mówiąc codziennie jesteśmy zmuszani odpowiadać na to pytanie. Dalej jednak nie dzieje się to otwarcie. Formułujac opinie, sądy, robiąc zakupy, przekazujemy światu informacje o tym kim jesteśmy.
Kim zatem jestem ja ?
Ja jeżeli pozwolicie, nie wyjawię swojego imienia. Możecie jednak mówić mi Leo. Zajmuję się pochłanianiem książek, tworzeniem książek. Doskonaleniem swojej techniki masowania. Przeżywaniem przygód, i w górach, i nad morzem. Odkrywaniem tajemnic Polski. Rozwijaniem duchowości. Uczestnictwem w różnych imprezach. Podnoszeniem sie po miłosnych porażkach. Ciągłym odchudzaniem. Uprawianiem ogródka na balkonie. I co najważniejsze żyje, i to jest to o czym chcę pisać.
Będę pisał o życiu, o tym co mi bliskie, i o tym co nie miłe. O imprezach na których byłem, i o postępach w realizowaniu planu "na jutro".
Czemu?
Ponieważ potrzebuję wygadać się komuś od czasu do czasu. Oprócz robienia tych wszystkich rzeczy które wyżej wymieniłem, starcza mi czasu na dużo myślenia. Myśli te kłębią się i nie daja mi spokoju. Dlatego spodziewajcie się wszystkiego.